Armagejdon

Poranne spacery z czworonogiem zawsze napędzą jakieś mniej lub bardziej oryginalne historie. Dzisiaj wyszliśmy na wietrzenie i w oddali widzę jak ruchem posuwisto-postępowym człapie sąsiad. Bardzo sympatyczny gość chociaż wzrok nawala mu już tak że na spacerach to pies go wyprowadza a nie on psa. Facet zasłużony w spółdzielnianej społeczności, wie wszystko i zna wszystkich.

Dobry! – skrótowo się przywitałem

Dobry! Dobry! – odpowiedział automatycznie.

Oczy może i niedomagają ale słuch to ma skubany dobry i pozna każdego. Zupełnie jak nasz pies, dźwięk otwieranej lodówki obudzi go z najgłębszego snu.

– Somsiad! Armagejdon się wydarzył! Ty to widziałeś?! – Byłem święcie przekonany że mówimy o nocnej burzy która przeszła nad miastem.

– Nooo! Trudno było nie zauważyć!

-Skur.. przejszło jak tornado, koniec świata, wszystkich nas to zniszczy!! – rzucał gromami jak gorliwy wyznawca new age który zwiastuje koniec świata.

– Nie no aż tak źle to nie będzie. Poprawią odpływy i wszystko pójdzie jak po maśle.

– Nie wolno im urwa nigdzie odpływać! To nasi są, oni tu zostać muszo!!

– Sąsiad, nie żebym się czepiał ostrości widzenia ale jak patrzę dookoła nas to już nie ma tragedii!

– Bo to wszystko na górze jest planowane, tu nic nie zobaczysz!

Oho wchodzimy na tematy religijne, dla mnie to znak do wykonania kroku wstecz. Przy takim deficycie dioptrii nawet nie zauważy że poszedłem. Miałem zacząć manewr wymijania ale ten w lament..

– Ja myślołem że się poryczę w sobotę przed telewizorem, przecież to się nie godzi!

– Yyy jak w sobotę, nie wczoraj?

– Sąsiad no nie rób sobie żartów! Może z telewizora widzę tylko kontur i traktuję jak radio, ale kiedy był mecz Widzew-Radomiak i że przeje… 4:1 to w życiu nie zapomnę, mało telewizora przez okno nie wyrzuciłem.

Są na tym świecie gorsze rzeczy niż huragany, deszcze i gradobicia. Swoją drogą ciekawe czy by trafił odbiornikiem w okno…

Leave a Reply