Dentysta sadysta #3

Jakby ktoś się pogubił to wcześniejsze odcinki tego chichotu losu znajdują się tu #andrzejki

Andrzejowe oznaki bohaterstwa zdążyły już zniknąć z jego oblicza przed moją następną wizytą w przybytku stomatologicznym. Zastanawiało mnie ciągle co kryje się w trzecim pokoju który zawsze był zamknięty, oraz dlaczego do drugiego gabinetu w którym podobno przyjmowała matka Andrzeja nigdy nikt nie wchodził ani nie wychodził. W sumie bilans zerowy jest lepszy od ujemnego, bo jakby tam ludzie wchodzili i znikali to należało by się zacząć martwić.

– Cześć Andrzej, kończ waść tego zęba!

– Już robimy, już robimy..

Ewidentnie odzyskał dawny wigor i biegał po gabinecie jak kot z pęcherzem. Chwycił narzędzie tortur i nastąpiła stopklatka. Wyglądało to tak jakby on miał zatrzymanie akcji serca albo ja ze strachu przed dłubaniem w moich czeluściach opanowałem sztukę zatrzymywania czasu. Ocknął się po kilku sekundach, wyłączył i odłożył mini wiertarkę po czym zaczął mówić konspiracyjnym szeptem

– Wiesz co Frustrat bo ja mam taką krępującą sprawę

– (O żesz! Czy ja wyglądam na psychologa? Co może być krępujące? Jak wyciągnie fujarę z jakimś narośniętym parchem do konsultacji to spieprzam stąd!) No to dajesz, baw mnie skoro zacząłeś!

– Bo ty podobno komputer masz w domu…

– Tak się składa że mam, ale płyń do brzegu bo mojej wizyty to jeszcze z 2,5 minuty zostało!

– A znalazłbyś mi kilka filmów jakbym podał tytuły?

– (Już sobie wyobrażałem te stare Niemki w lateksach z pejczami, świntuch!) Dobra, tylko wyślij mi później SMS co potrzebujesz.

Kilka chwil później było po robocie z zębem, pożegnaliśmy się i przypomniałem jeszcze żeby te tytuły przysłał to zobaczę co da się zrobić.

Andrzejowe obłożenie pięciominutowymi wizytami nie pozwalało poczynić listy od ręki dlatego wiadomość przyszła dopiero późnym wieczorem. Otwierałem ją z takim wewnętrznym wrednym trollem który powtarzał jak mantrę „no pokaż fetyszysto co cię kręci”. Wiadomość brzmiała:

Shrek, Potwory i Spółka. Dzięki!

Patrzyłem jak wryty w telefon nie wierząc w to co widzę. Zacząłem sobie na głos sylabizować bo może jakiś błąd nastąpił, może źle przeczytałem albo autokorekta słownika T9 nawaliła – dwadzieścia lat temu nie była to najdoskonalsza technologia więc może tu leżał problem. Nie! Andrzej naprawdę szukał tych tytułów. I nie dla syna, kuzynki, stryjka, ciotki z drugiego małżeństwa, tylko… dla siebie.

Sam lubię kreskówki, komiksy od lat. Nie zawsze ze względu na fabułę ale częściej na wartość artystyczną, graficzną. Chce sobie chłop bajki obejrzeć, spoko! Tylko po co ta otoczka tajemniczości? Opisałem krótko:

Spoko, jutro wieczorem Ci podrzucę.

Jak pisali bracia Grimm w swoich książkach „jak pomyślał tak zrobił”. Doczłapałem pod gabinet zgodnie z planem następnego dnia późnym wieczorem kiedy już wszyscy pacjenci sobie poszli. Zapukałem do tych samych drzwi co zawsze, zza których zalatywało jak z każdego gabinetu, takie klasyczne „au de zembeu”. Usłyszałem że drzwi się otwierają więc żeby akcji nie przedłużać wyciągnąłem z kieszeni nagraną płytę z fantami i wyciągnąłem w kierunku drzwi. Łapa opadła mi momentalnie jak plandeka z Poloneza. Za drzwiami ukazał się facet po siedemdziesiątce w… – tak żeby to ładnie nazwać – stroju Adama. No z gołą dupą po prostu! Ze wszystkim gołym, tak jak został stworzony tak stał w tych drzwiach. Za starszym panem pojawił się momentalnie ucieszony z mojej obecności Andrzej i wykazując się typową słowiańską gościnnością zapraszał do środka machając łapami żebym wszedł „na salony”.

– Andrzejek czy ty tu jakiś klub swingersów po godzinach urzędowania prowadzisz czy co? Było uprzedzić o składzie to chociaż wazelinę bym wtarł wcześniej a nie filmami mydlisz oczy…

– A nie nie, to tylko Tata on tak ma. Nie przejmuj się.

Spojrzałem na Seniora, rzeczywiście nie było czym się przejmować, przynajmniej od pasa w dół. Większe było prawdopodobieństwo pogryzienia niż – jak mówi paragraf – innych czynności. Tatuś najzwyczajniej w świecie miał skłonności naturystyczne. Lubił sobie pobiegać po mieszkaniu machając wesoło „ogonem” na lewo i prawo. Oczywiście mój głupi łeb od razu zaczął pracować nad tym co tu jeszcze mogło by się nie udać przy takich upodobaniach

– A jakby tak jechowi przyszli głosić dobre słowo albo ksiądz po kolędzie – w zależności od wyznania – to pan Tatuś tak samo?

– No dlatego nie przychodzą – stwierdził nieco zasmucony – chociaż jechowi raz weszli ale przestraszyli się Mamy…

No tak mamusia. Przecież tej jeszcze nie widziałem. Pobudził moją ciekawość chociaż bardziej się bałem że Andrzej sam zaraz zsunie gacie do kolan co by dostosować się do rodzinnej tradycji i zacznie się miniaturowa parada równości.

Pani domu nie dała na siebie długo czekać, chciała koniecznie przywitać gościa – czyli mnie. Jej nadejście zwiastował hałas dobiegający z drugiego wiecznie zamkniętego gabinetu. Brzmiało to tak jakby początkujący włamywacz właśnie wszedł oknem i próbował nieudolnie przeszukać wszystkie szafki i zakamarki na swojej drodze. Wytoczyła się – dosłownie – Grażyna. Już po otwarciu drzwi jej gabinetu po reszcie mieszkania rozszedł się taki zapach jakby dopiero co dezynfekowała wszystko od podłogi aż po sufit nie omieszkując odkazić również albo przede wszystkim siebie. Gdyby wtedy ktoś odpalił zapałkę to najbliższe kilka mieszkań by najzwyczajniej odparowało razem z lokatorami.

Niedorozwój, nudysta i alkoholiczka. No Monty Python po prostu. Polska patologiczna wersja znanej rzeźby z Japonii – Trzy Małpy. Symbolizują hasło „nie widzę, nie słyszę, nie mówię”, chciałbym wtedy być wszystkimi trzema na raz.

– Masz tu tą płytę i spadam bo już późno…

Wykręciłem się zanim zaproszą mnie na herbatę, wyszedłem cofając się po swoich śladach bo strach było się odwrócić plecami do Seniora.

– No dobra Frustrat, to widzimy się na następnej wizycie za tydzień!

Nie wiem czy Andrzej poszedł tylko obejrzeć nowe nabytki kinematografii czy może zabrał ze sobą coś na nawilżenie i chusteczki, ale nie ma ludzi normalnych, są tylko tacy którzy wiedzą co im dolega oraz ci którym nie postawiono jeszcze diagnozy.

CDN.

Only registered users can comment.

Leave a Reply