Hej ho do lasu by się szło!
W dniu dzisiejszym zostały zluzowane ministerialne lejce i można buszować po lasach, parkach.
Równocześnie rozpoczęło się stopniowe odmrażanie gospodarki. Dlatego też na pierwszy ogień poszły najistotniejsze usługi jak na przykład „szybka międzymiastowa”.
Kilka dni temu poleciała szydera na siostrę zakonną która zaprezentowała „przezabawną” maseczkę ochronną z zamkiem. Dałbym sobie coś uciąć że podobny wzór widzia… kolega widział w sex shopie na dziale BDSM, chyba że natchnieniem było „50 twarzy Graya” skitrane pod szóstą ławą na dziewiątym miejscu w prawej nawie klasztornej – Sodoma i Gomora! – ale siostra przełożona polecała.
Jakby na to nie patrzeć, pomysł nie jest najświeższy ktoś już na to wcześniej wpadł tylko otwór nie był do pobierania opłatka a … po prostu innego przeznaczenia.


Podobną bekę robiono z braci Wright którzy wymyślili sobie że uniosą się w powietrze na stercie listewek i kilku szmat. Dzisiaj nie jedna osoba marzy o tym żeby być pilotem. Może siostra-designerka jest również wizjonerką wyprzedzającą swoimi pomysłami czas, wprawdzie nie jak Wright’owie o lata ale o kilka dni – na otwarcie lasów. Może to nowy trend który się przyjmie w dłuższej perspektywie czasu.
Co ma do siebie córa Koryntu z przełomowym stylem wspólnotowo-mordochronnym? A weź chociaż napij się czegoś, wysmarkaj albo peta zapal w tym cholerstwie! Już nie mówiąc o wykonywaniu obowiązków zawodowych. Maseczka ma być i koniec! Skoro tak…

Jeżeli już musicie iść teraz do lasu to wróćcie chociaż bez grzybów.