Koronni paranoicy

Dziwne i zarazem ciekawe czasy nastały. Siedzimy w domach czy co tam kto ma. Oglądamy w wiadomościach kolejne statystyki i zapewnienia że sytuacja jest pod kontrolą chociaż widząc co się działo w innych krajach nadal można mieć poczucie że o czymś się zapomnieli. To takie wrażenie jak wyjeżdżając na wakacje zastanawiamy się czy aby na pewno wyłączyliśmy żelazko. We Włoszech też niby byli przygotowani a pod bramą u św. Piotra słychać głównie język potomków Leonarda da Vinci.

Jak w tym wszystkim odnaleźli się paranoicy i zwolennicy spisowych teorii? Przykładowo taki Krzysiu (imię przypadkowe) lat 30+ zamieszkujący niezmiernie od dnia narodzin ten sam pokój w bloku z wielkiej płyty. Krzywa ściana w rogu przy oknie okraszona grzybem od lat, co niezmiennie w żaden sposób nie wpływa na złe samopoczucie Krzysia. To człowiek stworzony do wyższych celów. On wie że pazerny zachód czeka na jego dobrobyt, bezcenne dane osobowe. Po domu chodzi w stylowym durszlaku na głowie – obłożonym dla pewności folią aluminiową – z powodu agresywnej infrastruktury telekomunikacyjnej. Krzysiu nie chce żeby zgniły zachód a tym bardziej komunistyczny wschód czytał w jego myślach. Jest gotowy na każdą okazję, fale głodu, kataklizm i Marylę Rodowicz na sylwestra z TVP. Ma przygotowany plecak z żelazną rezerwą pozwalającą przetrwać co najmniej tydzień. Mimo to Krzysiowi nie raz mlasnęło się językiem na myśl o krakersach wojskowych znajdujących się w pakiecie surwiwalowym. Ale nie! To na gorsze czasy. Jak dwa kilo sałatki warzywnej na święta – nie wolno dotknąć zanim wszyscy nie siądą do stołu.

Znam kilku takich Krzysiów. Czasem mówią o sobie prepersi. Zawartych i gotowych do działania. Czy to już paranoja czy jeszcze nadmierna zapobiegliwość?

Stojąc w kilometrowej kolejce tydzień temu pomyślałem sobie że taki Krzysiu siedzi teraz na wygodnym kiblu obłożony jak baron niezliczoną ilością rolek papieru i śmieje się ze wszystkich którzy nie zrozumieli jego przekazu. Bo on wiedział! Mesjasz wszelkich kataklizmów. Od dawna miał przeczucie że coś się wydarzy tylko nie wiedział gdzie i kiedy – jak bezzębna cyganka spotkana w ciemnym zaułku.

Czy nie można funkcjonować normalnie?

Leave a Reply