Muzyka łagodzi obyczaje

Wieki rozwoju muzyki doprowadziły nas nie tylko do „majteczki w kropeczki łohohoho” ale i do kilku udanych produkcji oraz takich które nie do końca są zrozumiałe.

Natknąłem się na film przedstawiający znany (podobno) zespół k-pop występujący w bratniej i sąsiedniej Korei Północnej.Gdyby ktoś się zastanawiał czym jest k-pop to koreańska mieszanka większości znanych ludzkości innych gatunków muzycznych poskładanych w okołoweselną potupajkę.

Publiczność bawi się jak na weselu byłego-przyszłego prezesa TVP. Nic dziwnego, skoro całe życie słuchają tylko cenzurowanej muzyki.

Czasem spacerując z czworonogiem mijam nastoletnie grupy latorośli – w wieku zbliżonym do Małej Frustratki – podążającej po okolicy z głośnikiem w dupie …albo plecaku. W sumie to nie wiem, gdzieś z tyłu człowieka w każdym razie. Chcą czy nie to i tak razem z nimi słuchają wszyscy w promieniu kilkunastu metrów. Lata 80-90 były pełne ortalionowych samozwańczych DJów którzy urozmaicali czas otoczeniu łażąc po ulicy z pudłem wielkości skrzyni na pomarańcze.

Zasadnicza różnica polega na tym że w tamtym czasie dało się słyszeć głównie „jomahart jmajsołt laanananalallal” czy inne takie teksty z zachodu których nikt nie rozumiał, nie potrafił dobrze powtórzyć ale refren fonetycznie każdy był w stanie zanucić.

Co się stało że obecne „ortaliony” to nastolatkowie udający parowóz z pomocą e-papierosów i muzyką która nabiera wartości artystycznej dopiero kiedy ma co najmniej cztery „kurwa” w jednej zwrotce i kilka wzmianek o waleniu w żyłę czy paleniu zioła. Żeby nie wydawać pochopnych osądów przesłuchałem sobie TOP 10 które obecnie są pozycją obowiązkową wydobywającą się z dupo-głośników. Chyba dziadzieje, ale jak dla mnie to jest zwykłe disco-polo zrobione na tym samym monotonnym bicie składające się z czegokolwiek co dało się zrymować nawet jak nie ma zupełnie sensu. Wracając do k-pop, miałem podobnie zaintrygowany wyraz twarzy słuchając tej playlisty jak zdezorientowani Koreańczycy na widowni. Raz w zupełności wystarczy żeby wyrobić sobie opinię.

Jak mi kiedyś powiedział jeden mądry człowiek: nie ma złej muzyki, do każdej trzeba dojrzeć. Chyba przekwitłem muzycznie…

Leave a Reply