Niczego nie będzie
Czasy kiedy można było wejść normalnie do sklepu na jakiś czas odeszły w zapomnienie. Pewien prorok bardzo aktywny w mediach społecznościowych już dawno temu przewidział że niczego nie będzie. Nadszedł piątek czyli w tym wypadku święto Matki Boskiej Księgowej i Pieniężnej oraz dzień w którym światło w lodówce stało się zbyt jaskrawe co było jednoznacznym sygnałem do tego że jest tam pusto.
Wgramoliłem się francuskim dyliżansem ze stajni Renault na parking marketu po czym tocząc przed sobą rozklekotany wózek mojej ostatnimi czasy ulubionej sieci marketów której nazwy nie sposób prawidłowo wymówić – ałchan, oszą, ąszą, oszołom – podreptałem między półki.
Swoją drogą kto wymyśla takie głupie nazwy? Jakby to trochę bardziej po polsku zrobić to wszystkim było by łatwiej na przykład Żabka – da się? To samo przy włoskich specjałach w knajpach
Chciałem zamówić capricoza, capercuza, kaprikossa, capoeira, cipakoza …urwa! ser, szynka, pieczarki!
Kosz zasypany wszystkim co było na liście czyli mission complete. Ludzi stojących w kolejce do kas jak zwykle pełno. Ene-due-rabe, pierwsza z prawej jest moja! Typ w kolejce przede mną miał koszyk wywalony pod samą górę papierem toaletowym. Czyli że sra a nie je? Wraca do domu i buduje sobie fortecę z rolek papieru która ochroni go przed wirusami i falami 5G? Z jego perspektywy moje zakupy były pewnie totalnie oderwane od najpilniejszych potrzeb współczesnego świata.
Kiedy wykładał swoje skarby na taśmę przy sklepowej kasie spojrzał z pogardą na moje zapasy. Pewnie sobie pomyślał że bez jedzenia człowiek może kilka dni wytrzymać a jak długo dasz radę zaciskać pośladki? Stwierdziłem że może jednak trzeba wziąć kilka szpulek, odwróciłem się w kierunku półki z artykułami podcieralnymi, a tam pustynia. Świecą puste regały. Odkręciłem łeb w kierunku kasy a ten z przodu zadowolony z siebie w huj! Uśmiechnięty jak trzynastolatek który właśnie odkrył masturbację. Baron papieru, zasrany cesarz celulozy się znalazł. Wsadź sobie to w dupę! – pozdrowiłem go w myślach gdyż nie było co drążyć tematu i przepalać na to więcej energii.
Przy kasie pani w przyłbicy mechanicznie przerzucała towar z lewej na prawą odliczając w myślach czas do przerwy, albo poprzedni klient przypomniał jej że siedzi tam ósmą godzinę i dobrze by było odwiedzić służbową krainę wyrobów ceramicznych.
Szybko spakowałem graty i oznajmiając skrzypiącym kółkiem w wózku całemu sklepowi że wychodzę, poturlałem się na parking.
Było by cholernie nudno tego dnia gdyby nie pojawił się na horyzoncie menel. Taki lokalny strażnik teksasu, najpierw go czuć, później widać. Stanął sobie najpierw w odległości kilku metrów lustrując co pakuję do bagażnika. Za chwilę przesunął się nieco bliżej utrzymując nadal reżimową odległość dwóch metrów. Im był bliżej tym wyraźniejsze stawały się nuty zapachowe nie istniejące naturalnie w przyrodzie, coś jakby przemysłowa ubojnia z wyraźnym akcentem studzienki ściekowej i emulsją do konserwacji nagrobków Hades 2000.
– Kierownikuuu! Daj 5 zł na bułkę – zagaił radośnie, ochrypniętym głosem
– Od kiedy bułka 5 zł kosztuje?
– No królu złoty to chociaż 2 zł na piwo.
– Masz za szczerość. Miłego dnia!
Pan menel poszedł zadowolony i naszła mnie taka refleksja: dla niego byłem kierownikiem za 5zł, królem za 2 zł a jak wydasz stówę na wizytę u psychologa to się tylko dowiesz że nie radzisz sobie w życiu i masz problemy które trzeba przepracować na dziesięciu kolejnych wizytach. Po co się samobiczować na własne życzenie za równowartość zostania władcą parkingu i ziem sąsiednich na około pięćdziesiąt razy?
Co do takich myśli autodestrukcyjnych to zacząłem odkrywać Instagram. Genialne miejsce żeby popaść w depresję! Nudzisz się, nie masz co robić, zerkniesz co tam nowego na Insta i od razu jesteś wkurwiony. Przewijasz te zdjęcia oglądając jak ktoś opierdzielił na śniadanie owsiankę z ziarnami chia popchnął ją wodą z roztopionego lodowca a tobie odbija się poranną jajecznicą ze szczypiorkiem. Nie mam talentu marketingowego ale podejrzewam że jakbym sprzedał apkę która jedyne co robi to wyświetla
#twojezyciejestdobani
#jestesidiota
#zostanwdomu
Zarobił bym na tym miliony i otrzymał dozgonną wdzięczność wszystkich tych którzy zaoszczędzą połowę dnia na przewijaniu tego całego contentu z Instagram-a który nie wnosi nic do ich życia po za udowodnieniem sobie że są beznadziejni a inni mają lepiej.
Może kiedyś się tym znudzimy i rzeczywiście niczego nie będzie… Wrócimy do czasów gdzie trzeba było wyjść z domu żeby z kimś porozmawiać albo kręcić nogami żeby rower jechał bez eko-sreko napędu. Fajne są te wszystkie wynalazki ale żeby nam się kiedyś nie spełnił scenariusz z WALL-E. Chociaż tam pewnie też się znajdzie menel który podleci na lewitującym fotelu i za kilka złoty zrobi z ciebie władcę wszechświata przynajmniej na chwilę 🙂